Do niewyobrażalnej tragedii doszło w toruńskiej fabryce produkującej meble. Skonsumowany przez ogień budynek produkcyjny stał się symbolem ogromnych strat, które na szczęście nie obejmowały ludzkich ofiar. Podczas gdy źródło pożaru nadal pozostaje tajemnicą, śledczy zaangażowani w sprawę są pełni determinacji, aby odkryć prawdę.
Kiedy zegar wskazywał niecałe siedem rano w poniedziałek, strażacy zostali wezwani do interwencji w zakładzie produkcyjnym mebli przy ulicy Płaskiej w Toruniu. Jak informuje młodsza brygadier Aleksandra Starowicz, oficer prasowy Komendy Miejskiej Państwowej Straży Pożarnej w Toruniu, początkowe doniesienia sugerowały ewentualny wybuch pieca jako przyczynę pożaru. Tę hipotezę obecnie jednak wyklucza straż pożarna.
Tragedia rozegrała się w hali fabryki mebli, która uległa całkowitemu spaleniu. W trakcie akcji ratunkowej swą obecność na miejscu zaznaczyło dziesięć jednostek straży pożarnej. Obecnie, jak zapewnia brygadier Starowicz, funkcjonariusze skupiają się na dogaszaniu ostatnich ognisk pożaru.
Chociaż strażacy intensywnie pracują, aby zminimalizować dalsze straty, źródło pożaru nadal pozostaje niewiadomą. „Co do źródła pożaru, nie jesteśmy w stanie tego na razie potwierdzić. Tę kwestię będzie badać policja”, wyjaśnia oficer prasowy straży pożarnej w Toruniu.