Miłośnicy bydgoskich kamienic na swoim forum jakiś czas temu zaczęli dyskusję, że warto by było ocalić od zapomnienia i zniszczenia zabytkowe szyldy reklamowe. W toku rozmowy okazało się, że Toruń już o swoje szyldy zadbał. Do akcji dołączyły również inne miasta. Odnowione i wyrwane spod szponów czasu szyldy są ozdobą i atrakcją Torunia.
Wszystko zaczęło się od Mickiewicza
Wszystko zaczęło się faktycznie od Mickiewicza, a konkretnie zakładu fryzjerskiego przy tej właśnie ulicy. Trzy lata temu kamienica była w opłakanym stanie, szyld chociaż widoczny, miał już czasy świetności za sobą. Od tego czasu za sprawą inicjatywy mieszkańców, udało się odnowić fasadę oraz przywrócić szyldowi dawny blask. Wszystko dzięki Kamilowi Snochowskiemu, jego dokumentacja fotograficzna oraz komputerowa rekonstrukcja pomogła w renowacji tego nietuzinkowego zabytku.
Nie było łatwo i nie obyło się bez niespodzianek
Od tego czasu już kilka innych szyldów udało się uratować. Jednak Daria Zasada-Kłodzińska z Wydziału Sztuk Pięknych Uniwersytetu Mikołaja Kopernika podkreśla, że był to jeden z najtrudniejszych do renowacji szyldów, ponieważ był w najgorszym stanie. Jednak mimo tylu przeciwności, udało się przywrócić dawny blask i kolor szyldowi zakładu fryzjerskiego. Co ciekawe, pod szyldem znajdowały się jeszcze dwa wcześniejsze.
Kiedyś było piękniej
Dzisiaj mało który przedsiębiorca, zwłaszcza jeżeli chodzi o sklepy sieciowe, przejmuje się tym, czy jego szyld koresponduje z estetyką budynku, w którym się otwiera. Po szyldach, które udało się uratować widać, że dobór kolorów, czcionki, czy ogólnej estetyki nie był przypadkowy. Nawiązywał on bowiem do kolorystyki, kamienicy, na której się znajdował. Stał się nie tylko reklamą danego przedsiębiorstwa, ale również ozdobą budynku, w którym dany zakład się mieścił.
Kim był Franciszek Laksa, właściciel zakładu?
Nie sposób nie zastanawiać się, jak żyli ludzie wtedy i kim byli. Franciszek Laksa, do którego należał zakład fryzjerski. Mieszkał przy ulicy Słowackiego 67, jakiś czas później dorobił się zakładu fryzjerskiego przy Mickiewicza 90, gdzie pod lokal zaadaptował mieszkanie nr 1. Był filantropem, a w połowie lat 30 wspierał powodzian. Ożenił się z Jadwigą Bursche. Co interesujące na jego grobie znajdziemy dwa nazwiska Franciszek Laks oraz Franciszek Ksal. Podejrzewa się, że to drugie to jego pseudonim, pod którym walczył w szeregach Batalionu Strzelców Podhalańskich. Zmiana nazwiska wiązała się z tym, że pochodzący z pomorza żołnierze, zmieniali je, aby w razie czego nie szkodzić rodzinom, które wówczas mieszkały na terenie Rzeszy.