Od kilku lat Małżeństwo: pan Franciszek i jego żona, prowadzili niewielki sklep z kwiatami i zniczami na terenie Centralnego Cmentarza Komunalnego w Toruniu. Ten dzień, niedziela 10 marca, miał być zwyczajnym dniem pracy, jednak niespodziewanie stał się dniem tragedii. Ich pawilon handlowy został doszczętnie zniszczony przez wybuchający pożar, niosąc ze sobą nie tylko stratę całego zgromadzonego dobytku, ale także życie ich ukochanego psa.
Prowadząc biznes od kilku lat, pan Franciszek i jego żona zgromadzili znaczny dobytek swojej ciężkiej pracy. Tego tragicznego dnia, jak zwykle, Pan Franciszek udał się do sklepu ze swoim wiernym towarzyszem – psem o imieniu Kaja. Mieli rozpocząć codzienną rutynę – otworzyć sklep, sprzątnąć i wystawić towar na widoczne miejsce. Dotarli tam wcześnie rano. Pan Franciszek podniósł elektryczną roletę i wstąpił do wnętrza pawilonu, zapalając światło i rozpoczynając kolejny dzień pracy. Po upływie około 40 minut zorientował się, że w środku zaczyna się dymić.
Pani Żaneta, córka właścicieli pawilonu, opowiadała o tym strasznym wydarzeniu: „Około godziny dziewiątej rozpoczął się koszmar. Na szczęście mój ojciec zdążył wyrzucić butlę gazową na zewnątrz budynku”. Kiedy jednak wrócił do sklepu po psa, duszący dym uniemożliwił mu odnalezienie zwierzęcia. Nagle cały pawilon stał w płomieniach, które pochłonęły wszystko: parafinę, znicze… Wszystko zostało spalone do popiołu.