Po wielu latach oczekiwania, Lech Poznań postanowił wykorzystać okazję do pokazania swojej siły i determinacji. Zespół z Poznania od lat marzył o zwycięstwie w Fortuna Pucharze Polski, którego triumfem nie mógł się już niemalże przez dekadę cieszyć. Ostatni raz „Kolejorz” zdobył ten prestiżowy tytuł w 2009 roku, a później pięć razy (!) musiał zadowolić się drugim miejscem (w latach 2011, 2015, 2016, 2017 i 2022). Rok temu przegrana 1:3 z Śląskiem Wrocław już na etapie 1/16 finału była dla nich niezwykle bolesna.
Kiedy we wtorek drużyna z Poznania stanęła do rywalizacji, szybko udowodniła, że jest zdecydowanym faworytem. Już w 24. minucie Filip Szymczak pokazał swoją klasę. Wygrał bój o piłkę z Adamem Paliwodą, wpadł w pole karne i uderzył z około czternastego metra, trafiając przy dalszym słupku na 0:1.
Wydawało się, że „Kolejorz” ma zamiar zakończyć pierwszą połowę z jeszcze większym prowadzeniem. Adam Paliwoda, który miał duże kłopoty z kontrolą Filipa Szymczaka, sfaulował zawodnika Lecha w polu karnym. Chociaż Michał Oczkowski obronił strzał z rzutu karnego, wykonywany przez Kristoffera Velde, przy dobitce był już bezradny. Mimo protestów gospodarzy, którzy domagali się powtórzenia rzutu karnego ze względu na wtargnięcie Joela Pereiry do pola karnego przed strzałem Velde, sędzia nie zmienił swojej decyzji.