Speedrower jest często mylnie porównywany do żużla, choć zawodnicy nie przepadają za takimi analogiami. Ta dyscyplina sportu, być może nieco mniej znana, ale zdecydowanie spektakularna, ma swoje unikalne cechy i charakter. Przykładem są Mistrzostwa Europy, które mają miejsce w Toruniu.
Akcja na torze, pełna emocji, nie daje zawodnikom oddechu. Nie można po prostu zahamować rowerów wykorzystywanych w tej dyscyplinie. Zawodnicy muszą stopniowo obniżać prędkość, co jest nie lada wyzwaniem, biorąc pod uwagę ogromną siłę mięśni potrzebną do osiągnięcia imponujących szybkości. W tych rowerach nie ma przerzutek ani hamulców, a rama rowerowa jest integralną częścią jazdy. Potrzebny jest równie mocny charakter i odporność na ból.
Radosław Morawiak z ULKS Mustang Żołędowo opisuje: „Ten kontakt, który jest taki bardzo, bardzo na granicy. Czasami dochodzi do upadków, złamań”.
Polska jest jednym z czołowych graczy w speedrowerze. Ta dyscyplina znajduje zwolenników w miejscach, gdzie silne są tradycje żużla. Mimo to, zawodnicy nie chcą porównywać tych dwóch dyscyplin. Dawid Bas z TSŻ Toruń podkreśla: „Są pewne podobieństwa, jako że korzystamy z rowerów pochodzących z kolarstwa, ale te rowery są całkowicie różne. Z żużla mamy cztery okrążenia, czterech zawodników i tor. Ale myślę, że to jest nasz speedrower, nie możemy go porównywać ani do tego, ani do tego”.