Od 2002 roku, Michał Zaleski sprawuje funkcję prezydenta Torunia. W poprzednich wyborach, które odbyły się pięć lat temu, zyskał ponad połowę głosów (55,4%) już w pierwszym podejściu. Jednak tegoroczne wybory, które odbyły się w niedzielę, nie tylko nie przyniosły mu zwycięstwa od razu, ale wręcz przeciwnie – przegrał znacznie z Pawłem Gulewskim z Platformy Obywatelskiej. Ten ostatni wydaje się teraz najbardziej prawdopodobnym kandydatem do zwycięstwa w drugiej turze wyborów zaplanowanej na 21 kwietnia.
Gulewski zdobył 38,28% głosów w pierwszym etapie wyborów, podczas gdy Zaleski zdołał uzyskać jedynie 26,41% poparcia. Wybory w Toruniu były na tyle atrakcyjne dla kandydatów, że jeszcze sześć osób oprócz nich zdecydowało się na udział. Adrian Mól, kandydat Prawa i Sprawiedliwości, był jedyną osobą spośród nich, która zdobyła ponad 10% głosów. Zaleski ma teraz mniej niż miesiąc do drugiej tury wyborów, aby odrobić prawie 12-procentową stratę do Gulewskiego i utrzymać swoje stanowisko.
Innym interesującym przypadkiem są wybory we Włocławku. Tam aktualny prezydent Marek Wojtkowski, popierany przez Koalicję Obywatelską, zdobył tylko 29,88% głosów i musi teraz przygotować się do drugiej tury. Jego rywalem będzie senator Krzysztof Kukucki z Lewicy, który zdobył 41,4% poparcia, czyli jest bliżej wymaganego progu 50%.
Włocławek stanowi fenomen na tle regionu. W przeciwieństwie do reszty obszaru, gdzie Lewica nie uzyskała zadowalających wyników – w Inowrocławiu i powiecie inowrocławskim nie zdobyła nawet jednego mandatu – we Włocławku udało jej się przekroczyć próg 26% poparcia. To drugi najwyższy wynik dla tej partii w mieście.